sobota, 28 marca 2020

Wiosna powraca do Jorvik

Wraz z wiosennymi porządkami znalazłam swój pamiętnik i album ze starymi zdjęciami. Miło zajrzeć do niego po czasie. Tyle się działo, że skutkowało to na nieostrych, niejasnych, a już na pewno nieregularnych wpisach. Uratowaliśmy Annie, niestety kosztem innego życia. Mimo wszystko życie w Jorvik toczy się dalej. Wszyscy próbujemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. A ja próbuję zgrać się z dziewczynami na nowo.

Swego czasu, a  dokładniej rok temu, brałam nawet udział w zawodach ujeżdżeniowych z Cherrym. W tym roku jednak nie mieliśmy czasu by porządnie się do nich przygotować. Dresaż klasyczny nie jest zresztą moją mocną stroną. Co innego skokowy, gdzie koń wpisuje się dużo bardziej w prostokąt niż w kwadrat, co w moim odczuciu wydaje się dużo naturalniejsze. 

W tamtym okresie dużo trenowałam z CherryGuardianem. Spędziliśmy razem za równo jesień, jak i zimę. Ale przyszedł czas by poświęcić się treningowi innych koni, które ostatnio zostały zaniedbane. Dobrym przykładem jest chociażby CherryBlossom, która jest kobyłką reprezentującą rasę dzikich koni jorvickich. Od pewnego czasu jest to moja ulubiona rasa, z którą najlepiej mi się pracuje. Są to też konie bardzo zróżnicowane, zarówno rozmiarem, jak i pewnymi domieszkami w swoje krwi. No i są na swój sposób ... magiczne.